Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 21 listopada 2011

Życie świadomością malowane. . .

Kurcze, kochana moja, a mnie Twoje ostatnie zdanie skojarzyło się z ubezwłasnowolnieniem. Taka kobieta będzie niczym więcej, niż marionetką. Kukłą taką zwykłą. Pustą.

Żyć w świadomości czy lepiej bez? Znać najgorszą prawdę, czy lepiej nie? Decydować o sobie i ponosić tegoż konsekwencje, czy pozwolić sobą kierować? Połknąć niebieską pigułkę czy czerwoną?

A jak czujesz?
Ja, kiedy nie wiem jak w danej sytuacji postąpić, jakiego wyboru dokonać, zawsze wsłuchuję się w siebie. Wyłączam wtedy mózg. Wyłączam też serce. Wsłuchuję się w swój instynkt. Intuicję, jak kto woli. To jest wielki dar, który posiadamy tylko my - kobiety. I jeśli boimy się, że nasza decyzja pozbawi nas szczęścia, jeśli mamy dylemat, co będzie dla nas najlepsze, wówczas wystarczy wyciszyć nerwy, emocje, wytężyć wewnętrzne ucho i wsłuchać się w siebie. Podarowany nam przez Boga głos, zawsze podpowie nam dobrze. Da odpowiedź jak postąpić, żeby żyć w zgodzie ze swoim JA.

Czy to wystarczy, aby osiągnąć szczęście? Zapewne nie. Nie ma jednak nic gorszego, jak poszukiwanie szczęścia, postępując wbrew sobie lub zmuszając się do czegokolwiek. Na Szczęście składa się bardzo wiele. Jednak chyba podstawą jest postępowanie w zgodzie ze sobą samym, słuchanie swoich potrzeb, a nie wykonywanie czyichś poleceń, czy nawet wskazówek.

Może to tylko ja jestem takim duchem niepokornym, który wścieku dostaje, kiedy słyszy nakaz i tłumienie własnego zdania przez innych. Ale jedna rzecz jest pewna na pewno ;-).
Po to nam Pan Bóg tylu darów użyczył, abyśmy używali i serca i rozumu i instynktu. Tylko wówczas możemy namalować sobie piękne życie. A kolorów i odcieni jest tak wiele. Wybory - zawsze trudne. Ale wierz mi kochana, że kiedy przyjdzie nam zamknąć powieki, to tylko jeden obraz dostarczy nam ukojenia i poczucia spełnienia - NASZ WŁASNY.

                                                                                                                                    Marta

3 komentarze:

  1. A są i takie kobiety które świadomie żyją w toksycznych związkach, są "flamastrami" i wiedzą o tym doskonale. Co więcej narzekają jak im bardzo źle, jak ciężko i jaki ten mężczyzna u boku jest ZŁY! Ale broń Cię ręką żeby odeszła od niego. Kobieta taka truje dookoła absolutnie wszystkim jak jej źle. Ale nie robi absolutnie NIC poza tym.

    A mnie w takich przypadkach krew zalewa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zawsze. Ja znam pewna mila dziewczyne, ktora"jest flamastrem"w rekach swojego meza...Przytakuje mu, a jego durne pomysly wydaja sie jej doskonale. Zawsze zgadza sie z jego zdaniem chcac innym pokazac jak to oni swietnie sie rozumieja. W rzeczywistosci to po prostu robi zawsze tak jak on chce. Jak mnie to denerwuje...Marta!Ten ostatni akapit- pieknie to ujelas. Taka przyjaciolka jak Ty- to skarb!MK+J

    OdpowiedzUsuń
  3. A dziękuję Ci MK plus J za miłe słowa.

    OdpowiedzUsuń