Jutrzejsze święto obudziło we mnie dziwne uczucie...można je nazwać „ulgą”. Młody człowiek chyba niezbyt często myśli o wojnie, o niepodległości, o wolności...Mylę się?
Ponoć każdy z nas rodzi się w wyznaczonym dla niego czasie i miejscu. Skoro tak, to tym bardziej przykry jest ten fakt, im bardziej okrutne są realia epoki i „dojrzewania” miejsca.
Czuję wielki szacunek dla ludzi, którzy wiedzieli jak okazać prawdziwą MIŁOŚĆ! Nie obrażali się na los i szli do przodu...
Prawdziwe jest jednak to, że każdy z nas toczy w swoim życiu małe „wojny”.
Związek Pani Progesteron i Pana Testosterona...Wiekowa to wojenka, znana od dawien dawna „bitewka” (bo bitwy rozmiary przybiera tylko momentami) , czyli „przeciąganie liny”, „skoki z przytupem „ i „dziamgania wieczorne”.
Jeśli któraś z Was ( Drogie Czytelniczki) jeszcze „TEGO” nie przeżyła to są trzy opcje...
1.Nie jesteście zakochane. Mało tego! Jeszcze nie kochałyście prawdziwie.
2. Wasi partnerzy mają więcej pierwiastka żeńskiego w sobie, niż Wam się wydaje.
3. Jesteście tym cudownym okazem „kobiety idealnej’- wybaczającej, wolącej przemilczeć, uśmiechniętej i baaaaaaaaaardzo tolerancyjnej?
O kobiecie można mówić dłuuuuugo...jednym słowem „temat rzeka” ...
Lubi piękne zapachy. Zapach męskich perfum na ukochany karku, zapach dziecka, zapach czystego domu, zapach ciasta i gotującej się (wyrafinowanej dla kubków smakowych) kolacji itd.
Lubi kolory. Kolor słońca, który sprawia, że niemal unosi się nad ziemią. Kolor kwiatów. Kolory dzieciństwa. Kolor pozytywnej aury panującej w domowym zaciszu. Kolory złotej jesieni itd.
Lubi muzykę...muzykę momentami tak skrajną i różną, jak panujący w jej wnętrzu nastrój.
Lubi książki...powieści wciągające. Poezję, po której lekturze pojawiają się „zmarszczki śmiechowe” na policzkach lub „zaparty dech w piersi”.
Lubi spotkania towarzyskie, uśmiechy, esy-floresy malowane na ścianie, ładne i strojne wdzianka -
a chwilami łzy kapiące, budzące się z refleksji nad życiem. Życiem, które przecież bywa różne i momentami figle płata.
O mężczyznach też można mówić (wieeeeeeeeeele), ale najprawdziwszą wersję tej psychoanalizy mógłby przedstawić sam facet . Jedno jest pewne ...Są inni. I już pomijając najbardziej widoczny – fizyczny aspekt tej sprawy, najważniejszym staje się umysł.
Jak wiadomo, mózgiem płci przeciwnej , jak i naszym, żądzą (oczywiści w pewnym stopniu) hormony .
Jakże często myślimy o tym samym, a mówimy inaczej? Inaczej też widzimy ten sam obraz? Słuchamy tej samej piosenki, inaczej ją rozumiejąc. I wreszcie najważniejsze...Życie i jego interpretacja.
Pan Testosteron nie umie przegrywać. Zawsze stara się być „wodzem”. Nie przepada za sprzątaniem. Nie wie, dlaczego płaczesz na reklamie. Obiady może jeść w mieście. Lubi smak piwa i „męskie rozmowy”
( znacznie różniące się od naszych-kobiecych) .
Słucham? Nie...nie. Nic podobnego! Oczywiście, że ma też zalety. Jest większy i mieścisz się w Jego ramionach. Jest silniejszy (często też psychicznie ), chce Ci stworzyć „bezpieczną sytuację”.Przytula, czasem gotuje. Majstruje. Całuje. Wspiera itd. Musi być dzielny, mając takiego „wojownika obok”.
Pani Progesteron jest bardzo nieprzewidywalna...
Raz tak, raz siak...zależy, który to dzień cyklu. Metamorfoza psychiczna kobiety przewyższ swoim rozmiarem Mont Everest. Od dzielnej, słodkiej i energicznej kobietki, spragnionej bliska i ciepła- po wulkan, tykającą bombę, która swoim wybuchem zrównałaby cały wieżowiec. Baaa!!! Całe osiedle wieżowców! (Chwilę potem płaczącej, słysząc sentymentalny kawałek w radio).
Każdy ma swoją „połówkę” osobowości, którą druga osoba może tylko starać się poznać, „liznąć”, „ugryźć”, ale ona i tak zostanie naszą „niespodzianką”, którą mamy w zanadrzu i niczym As’em z rękawa popisujemy się właśnie nią (pozytywnie –tudzież negatywnie) w najmniej spodziewanej godzinie. I tak ta wojenka trwać będzie i nikt o zdrowych zmysłach jej nie wygra...
Paula