Babskie pogaduchy nie mogą uwieńczone zostać sukcesem satysfakcji wewnętrznej, tudzież umysłu oczyszczenia, bez niezbędnych niezbędników. W naszym przypadku było ich niewiele, ale być musiały! Koniec i kropka.
Miejsce nieważne. Ale każda baba chyba się ze mną zgodzi, że na babskich pogaduchach nie może zabraknąć KAWKI! Kawka jest najważniejsza! No bo przecież na kawkę właśnie się idzie do przyjaciółki (wersja dla męża). Nie wiem o co chodzi, ale kawki aromat w powietrzu krążący wyzwala jakieś dobre emocje,nastrój, no i język rozwiązuje niezwykle ;-)
Jak już jest kawka, no to jeszcze papierosek . . . Mmmmmm . . . Cieniutki, elegancki, słabiutki, ale . . . Pyszszszny! Wypalony na świeżym powietrzu smakował jeszcze lepiej (wersja nie dla męża).
Teraz rzucony w niepamięć, zakazany od ponad roku. Dajemy radę i bez ;-)
Jak już nie papierosek, to do kawki cudownym dodatkiem jest zimowy, mroźny dzień, z płatkami śniegu za oknem i . . . Świeca. Nie wiem o co w tym chodzi, ale ogień nawet w wydaniu tak małym - płomyczkowym daje tyle ciepła. Takiego nieuchwytnego, metafizycznego. I wraz z iskierką pojawia się ta cudowna, ciepła aura . . .I w serduchu jakoś jaśniej.
A już mistrzostwem świata, jest do tego butelka czerwonego winka, dwie wielkie lampki i dużo spokojnego czasu. Winko zaczyna krążyć we krwi, rozgrzewa od środka i otwiera poszczególne drzwiczki - a to w sercu, a to w duszy . . .
Wtedy to przestajemy nadążać mową za naszymi myślami, tematy piętrzą się, nakładają jeden na drugi. Zaczynamy od butów, kończymy na nowym przepisie na kotlety. I nagadać się nie możemy. Tak to już jest, kiedy się dwie gaduły nałogowe spotkają ;-)
Potem scenariusz przewiduje jeszcze kilka elementów stałych i niezmiennych:
1. Tęsknoty ogromu wyznanie.
2. Po rękach i policzkach całowanie, tudzież serdeczne przytulanie.
3. Łez rzęsistych potoki.
Na końcu rozmazane na pyskach, budzące się słońce witamy, płomień świeczki zdmuchujemy, pogaduchy uznając za udane. Rozchodzimy się do łóżek, z cudownym uczuciem zrzucenia z siebie tony rzeczy różnistych zalegających i z taką czystością w sercu, duszy i umyśle . . .
Marta
Ja osobiście nie wyobrażam sobie takiego wieczora bez mocnego papierosa (już nie), mocnego piwa i muzyki "orientalnej" ;) i tak się paple i paple i gada i gada...
OdpowiedzUsuńOjjjj zgadzam się całkowicie. Kiedyś właśnie tak wyglądały spotkania z moimi przyjaciółkami. Teraz obie mieszkają daleko ode mnie ale jak już się spotkamy to zawsze są świecie, wino, dużo wina:) przytulańce, łzy i siedzenie i gadanie do rana najczęściej:) Uwielbiam te nasze spotkania choć są stanowczo za rzadko:(
OdpowiedzUsuńJako że wina nie lubię, chętniej pozostaję przy kawce. No i jak dla mnie to koniecznie musi być coś słodkiego. Najlepiej tort, robiony specjalnie na tę okazję, bo rzadko się zdarza (odległość do bratniej duszy wyklucza częste spotkania).
OdpowiedzUsuńOd ponad roku nie miałam takiego relaksu... aż mnie ukłucie ścisnęło w dołeczku... ahhh i rozmarzyłam się :)o winku myślę nieustannie do papierosów nie zamierzam wracać na stałe ale skusić się odrobinkę... :)
OdpowiedzUsuńCzyli wszystkie nas łączy to samo - umiłowanie do spotkań przyjaciółkowych i odległości...Odległości pozbawiają nas tych naszych przyjemnostek babskich...
OdpowiedzUsuńMarta
Tak właśnie wuobraziłabym sobie Was moje3 krejzole za 40 lat:) obrazek Superancki:) jeszcze tylko dwóch kudłaczy pod nogami brakuje i bujanych foteli, heheh idealnie:)
OdpowiedzUsuńO tak, kawa to podstawa! My teraz na zbożowej :D ale na kawie ! ;)
OdpowiedzUsuń